Od razu na początku rozdziału, chciałam was przeprosić ale piszę opowiadania w Wordzie po czym dopiero przeniosę je tutaj. I po przeniesieniu zamiast myślników pojawiają się kropki ;)
Rozdział
3
Dzisiejsza
noc, była długa i bezsenna. Nie mogłam zasnąć, cały czas
dręczył mnie nie kto inny jak Daniel. Wstałam z łóżka,
zakradłam się do łazienki i wzięłam z suszarki czarną bluzę.
Wróciłam do pokoju, otworzyłam drzwi balkonowe. Ubrałam bluzę i
wszyłam. Zimne powietrze przyjemnie muskało moją twarz. Wzięłam
głęboki wdech, oprałam się o balustradę. Włożyłam ręce do
kieszeni, i wtedy właśnie przypomniało mi się o naszyjniku .
Zaczęłam przyglądać mu się dokładnie. Był cały srebrny, z
pochyłym napisem forever. Zapięłam go sobie na szyi.
Wróciłam
do domu, zamknęłam drzwi i z powrotem się położyłam.
~
Otworzyłam
oczy, przesz szparę w drzwiach wlatywał zapach naleśników.
Szybko
zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół, do zielonego
pomieszczenia, jakim była kuchnia.
- Dzień, dobry kochanie. - Powiedziała mama. Stojąca przy kuchence.
- Cześć. - Podeszłam do niej i ucałowałam w policzek.
- Jak się spało ?
- Dobrze. Mamo gdzie jest tato ?
- Lena, tyle razy było mówione że ma wyjechać w nocy w delegacje. Podobno chcą przejąć jakąś firmę, która dostanie twój staruszek. - Mama uśmiechnęła się. Naszą rozmowę przerwała zaspana Lucy która właśnie, wchodziła do kuchni i zasiadała przy stole.
- Siadaj ! - Lucy, pokazała palcem na miejsce obok niej. Posłusznie, przysiadłam na wskazane siedzeniu.
- Przepraszam , że tak wczoraj na Ciebie naskoczyłam ale wież to jest Daniel. On jest taki uroczy, a odkąd jest w mojej klasie o niczym innym nie myślę jak o tym chłopaku. - Zaczęła rozmowę. Więc, jeszcze raz powtarzam nie myśl sobie że Ciebie i tego chłopaka coś połączy.
- To jest tylko kolega... Tylko kolega – Powtórzyłam.
- Dziewczyny, proszę z was zachowujcie się z godnością i nie kłóć Cie się o chłopaka. Zmieńmy temat. Ile macie dzisiaj lekcji ? - Zapytałam mama, widziała że rozmowa zbytnio się nie kleiła.
- Sześć, ale mam zamiar wyjść dzisiaj na miasto. - Odpowiedziała Lucy.
- A ja mam, osiem i dodatkowe zajęcia na basenie. A potem, pójdę do biblioteki trochę się poczuć, mamy zapowiedziany sprawdzian z matematyki.
Po
zjedzonym posiłku razem z Lucy poleciałyśmy na górę
przyszykować się do szkoły, mama pozmywała naczynia.
Ubrałam
się w zwykłe rurki, i różową koszulę. Na górze białą
następnie, na dole różową. Czarne conversy, rozpuściłam włosy.
Umyłam zęby i przemyłam dokładnie twarz. Postanowiłam się
pomalować, czarna kredka, podkład i tusz do rzęs.
Kiedy
w końcu mama się doczekała,i jesteśmy już gotowe proponuje nam
podwózkę do szkoły. Oczyścicie zgadzamy się, bo wiemy że
autobus już pewnie nam dawno odjechał.
~
Podczas
przerw Daniel za każdym razem przeszywał mnie całą swoim oczami.
Za każdym razem widziałam stojącą obok niego Lucy. Mówiła coś
do niego, widziałam jak cały czas kiwał głową na znak że ją
słucha.
- Umówiłam się z Danielem ! - Podekscytowana wołała do mnie z końca korytarza.
- Baw, się dobrze. - W głębi serca miałam nadzieje, że ośmieszy się na randce. Strasznie dziwnie się czułam, dlaczego chciałam porażki swojej własnej siostry. Przecież nawet nie zależało, mi na tym chłopaku.
~
Z
niecierpliwością siedziałam na parapecie i wyglądałam Lucy. W
końcu pod dom podjechał granatowy lanser. Szybko zbiegłam po
schodach i gdy tylko drzwi się otworzyły złapałam Lucy za ramię
i zaprowadziłam do pokoju. Usiadłyśmy na łóżku.
- Opowiadaj jak było ! - Zawołałam, zupełnie nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje.
- Było cudownie, jak zwykle był taki szarmancki. Byliśmy w kinie, potem zabrał mnie na pizze. Oczywiście, za wszystko sam zapłacił. - Powiedziała z zachwytem.
- Pocałował Cię ?! - Słowa same wyrwały mi się z ust. Spojrzała na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami.
- I to nie raz. Mówię, Ci jest niezwykły. - Po usłyszeniu tych słów poczułam jakby ktoś wbijał igły w moje biedne, posiniaczone i obolałe ciało. Może jak go kocham, ale wcale tego nie chcę. Może dzieje się ze mną, tak bo chce zrobić na złość siostrze. Opuściłam jej pokój bez słowa, za kradłam się do salonu i po kryjomu wyciągnęłam z biurka kluczyki do samochodu. Mamy nie było w domu, ale Lucy mogła wszystko wygadać.
~
Jak
zwykle wsiadłam do samochodu i pojechałam nad klif. Usiadłam
prawie, że nad brzegiem. Tak żeby zwisały mi nogi. Wiedziałam, że
jeśli tylko tu przyjdę on od razu się zjawi.
Po
dłuższej chwili ciszy usłyszałam kroki. Szybko przesunęłam się
żeby zrobić miejsce obok siebie. Wiedziałam, było to kroki
Daniela. Przysiadł obok . Z jego włosów skapywała woda. Jego
oczy były błękitne.
- Cześć, jak tam randka z moją siostrą ? - Byłam ciekawa, co na ten temat ma do powiedzenia.
- Wiem, że to Twoja siostra ale ona nie jest w moim typie. Jest pusta. - Poczułam ulgę.
- Mówiła, że się całowaliście...
- Ja i Ona. Jedyne z jaką dziewczyną byłbym gotów się pocałować jesteś TY. - Serce mi zamarło, patrzyłam się prosto w jego oczy. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, nigdy nie myślałam że zakocha się we mnie jakiś chłopak, tym bardziej DANIEL. Przysunęliśmy się, nasze usta się zetknęły. Pocałowaliśmy się ! Chłopak objął mnie.
- Muszę się coś Ciebie zapytać. Po prostu muszę. Twoje oczy zmieniły kolor ? - Zapytałam, nasz spojrzenia spotkały się.
- Chyba, tak. Muszę Ci coś powiedzieć.
- Śmiało. - Od rzekłam.
- Nie zauważyłaś że bardzo często się tu widujemy. - Powiedział.
- Owszem.
- Tak jak Ciebie, uspokaja mnie to miejsce. Mogę tu usiąść i na spokojnie przemyśleć wiele spraw. Z każdym razem, myślę o tobie.
- Coś mnie w Tobie przyciąga, Twoje oczy kryją tajemnicę, którą staram się rozszyfrować. - Zwierzyłam się.
- Ja nie jestem zwykłym człowiekiem. Nie chce żebyś sobie pomyślała, że jestem kim nie bezpiecznym. Jestem …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz